Siadam na skraju łóżka
odgarniam z twarzy włosy
przecieram policzek
odwracam się
siedzisz tam
leżymy patrząc w sufit
pytasz o czym myślę
a ja boję się odpowiedzieć
bo w mojej głowie
właśnie gra symfonia
biegnie armia
kotłuje się stado koni
rozbija się szklanka
i gotuje mnóstwo ciężkich słów
boję się, że nie zrozumiesz
nie uniesiesz ciężaru moich myśli
mój brak odpowiedzi trwa za długo
dłonią zmuszasz mnie, do spojrzenia w twoje oczy
patrzysz w moje
i szukasz we mnie
nut symfonii
zatrzymujesz armię
uspokajasz konie
zamiatasz rozbite szkło
i każde słowo traktujesz jak kęs babcinej szarlotki
nie rozumiesz
ale bierzesz w dłonie ciężar i niesiesz go ze mną
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz